27 maj 2013

posrebrzane łzy na oknie


czekam aż deszcz zmyje ludzi z ulic...

Ciągle pada, co przyprawia mnie do szału. Brak chęci na cokolwiek, żadnej motywacji, niesamowity motyw śpiocha - włączony, głęboko osadzony leń - również, ograniczone możliwości, ogólnie - ponuro. Niby idealnie, kakao, dobra książka i łóżko, perfekcyjny związek, ale nie pogardziłabym słońcem. Skoro już jesteś, to zrób coś pożytecznego, prócz podlewania mojej trawy, której niebawem czeka mnie koszenie. Zmyj te wszystkie brudne myśli, złych ludzi, oczyść moją drogę na szczyt, do szczęścia. Odśwież moje relacje i plany. Możesz dorzucić kilka kropelek do mojej mieszaniny myśli, żeby nie było tak kolorowo, bo czym jest sukces bez odrobiny goryczy i niesmaku? Póki co, jedyne w czym jesteś dobry, to w dawaniu inspiracji. Tworzysz niesamowity klimat wieczorom, doskonały efekt zdjęciom, pomagasz się rozwijać
i dzięki Tobie, mam o czym pisać. Nie mówię, że nie lubię deszczu. Jest to całkiem sympatyczne zjawisko, dobrze wpływa na człowieka i przyrodę, tylko może niekoniecznie w tak dużych ilościach. Dzisiaj pogoda nie jest za wspaniała, ale bywają takie deszcze, podczas których między chmurami przebija się słońce, dzięki czemu zawsze pojawia się tęcza. 
Tak, idealne nawiązanie. 

po każdej burzy wychodzi słońce, a po każdej nocy nastaje dzień.

Czasem ciężko jest uwierzyć w to, że nic nie dzieje się przypadkiem, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, czyż nie? Najtrudniej jest w to uwierzyć, najciężej jest sobie wmówić coś, czego do końca nie jesteśmy pewni, czego się boimy, w to do czego powinniśmy dążyć
i w to, co próbują w nas wpoić bliscy. Czasem taka "sztuczna" wiara jest jak kłamstwo. Próbujemy oszukać samych siebie, tylko po to, by wreszcie poczuć się choć na chwilę szczęśliwym, wygranym, wmawiając sobie, że wszystko się w końcu ułoży, że zapomnimy
o przykrych momentach, smutnych chwilach, niedokończonych sprawach z przeszłości, zaczniemy się uśmiechać, kochać na nowo, żyć w pełni, powoli zaczynamy w to wierzyć. 
Człowiek przyzwyczaja się do tej myśli, staje się ona jego codziennością, zamienia się
w "prawdę". Zaczyna żyć oszukując wszystkich wokół i samego siebie.
 Żyje w kłamstwie, żyje wśród tego, czego się brzydzi.
***
Widzieliście kiedyś koniec tęczy? 

Brak komentarzy: